[KLIP TYGODNIA] Upadek Patryka Makucha w meczu ze Stalą Mielec. Czy to rzut karny?

Ligowe zmagania powoli dobiegają końca. W 18. kolejce PKO BP Ekstraklasy zajrzeliśmy na stadion w Krakowie przy ul. Józefa Kałuży. Tam Cracovia zmierzyła się ze Stalą Mielec, a pod kątem sędziowskim najciekawiej było w 79. minucie meczu. Czy Cracovii należał się rzut karny? Analizę przedstawia Tomasz Mikulski, Przewodniczący Kolegium Sędziów PZPN.

 

OPIS SYTUACJI

Pole karne Stali Mielec. O piłkę walczy obrońca gości nr 23 z napastnikiem Cracovii nr 7. Obrońca wykonuje wślizg, ale jest spóźniony. Jego wyciągnięta noga nie trafia w piłkę, znajduje się w torze biegu przeciwnika. Napastnik upada dynamicznie z grymasem na twarzy. Sędzia dyktuje rzut karny dla Cracovii. VAR nie interweniuje.

Materiał dzięki uprzejmości Canal+

ANALIZA ZDARZENIA

 

Podejmując decyzję o podyktowaniu lub niepodyktowaniu rzutu karnego, sędzia analizuje przede wszystkim (ale nie wyłącznie) zachowanie obrońcy w kontekście naruszenia art. 12 „Przepisów Gry”. Czy jego atak jest przewinieniem (faulem) karanym rzutem wolnym lub karnym w zależności od miejsca przewinienia? Sędzia musi odpowiedzieć sobie na pytania: czy obrońca zagrał piłkę, czy zaatakował nogi przeciwnika oraz musi ocenić skutek (a nie intencje) takiego ataku.

W opisywanym przypadku obrońca nie zagrał piłki, znalazł się w torze biegu napastnika, ale co jest kluczowe, jednocześnie nogami nie zaatakował przeciwnika. Nie trafił go w nogi lub inna część ciała, nie doszło do kontaktu.

 

Napastnik, widząc przed sobą wyciągniętą nogę interweniującego obrońcy, zostawia stopy z tyłu. Następnie zgina nogi w kolanach i upada na przeciwnika. Kamera zza bramki jako jedyna jednoznacznie pokazuje, że nastąpiło to bez najmniejszego kontaktu, gdy pomiędzy ich nogami była jeszcze wolna przestrzeń. To nie było nawet „na styku”. W dalszej fazie doszło do kontaktu, ale wynikał on z tego, że napastnik przewracał się na znajdującego przed nim obrońcę.

OSTATECZNA DECYZJA


Biorąc pod uwagę powyższe elementy stwierdzam, że mamy tu do czynienia z symulacją, próbą oszukania sędziego, aby uzyskać rzut karny. Prawidłową decyzją było podyktowanie rzutu wolnego pośredniego dla Stali z miejsca przewinienia oraz ukaranie napastnika żółtą kartką.

Gdyby w opisywanej sytuacji napastnik kontynuował swój bieg w sposób naturalny i doszłoby do kontaktu z tak interweniującym obrońcą, rzut karny nie budziłby wątpliwości.


Sędzia z zajmowanej pozycji widział atak obrońcy. Zobaczył jego wyciągniętą nogę w torze biegu napastnika oraz to, że napastnik nie zagrał piłki. Upadek napastnika był idealne w tempo i wszystko wskazywało, że był konsekwencją działania obrońcy. Stąd taka a nie inna decyzja. Jak było naprawdę widać tylko zza bramki i nie można mieć do sędziego pretensji, że tam się nie znajdował.


W takich przypadkach liczymy na VAR. Niestety, pierwsze ujęcia z kilku kamer wskazywały na ewidentny rzut karny. Być może ta pozorna oczywistość sprawiła, że VAR nie przeanalizował dokładnie (w zwolnionym tempie, klatka po klatce) obrazu z kamery zza bramki, która jako jedyna pozwalała na stwierdzenie braku kontaktu pomiędzy nogami zawodników. Stąd brak oczekiwanej interwencji VAR i OFR.


To doświadczenie musi być dobrą nauką na przyszłość.


Tomasz MikulskiPrzewodniczący KS PZPN

ŹRÓDŁO ARTYKUŁU