[KLIP TYGODNIA] Starcie Bartosza Salamona z Dawidem A
To ostatnia ligowa kolejka w tym roku. W pożegnalnej serii gier PKO BP Ekstraklasy jesteśmy na stadionie w Radomiu. Radomiak podejmuje Lecha Poznań. Naszą uwagę pod kątem sędziowskim skupiło zdarzenie z 74. minuty spotkania, gdy w polu karnym poznaniaków doszło do starcia między Bartoszem Salamonem i Dawidem Abramowiczem. Czy gospodarzom należał się rzut karny? Analizę przygotował Tomasz Mikulski, Przewodniczący KS PZPN.
OPIS SYTUACJI
Dośrodkowanie z prawej strony pola karnego Lecha. Wysoko zagrana piłka przelatuje ponad głowami kilku zawodników na drugą stronę pola karnego. Następnie, nieco do tyłu i do środka, jest zgrana głową przez napastnika Radomiaka oznaczonego numerem 17. Tam obserwuje ją z zamiarem zagrania inny napastnik gospodarzy, oznaczony numerem 33 oraz obrońca Lecha z numerem 18. Obaj są skoncentrowani na piłce i w nią wpatrzeni.
Znajdujący się z przodu napastnik Radomiaka stawia prawa stopę do tyłu – w kierunku znajdującego się za jego plecami obrońcy. Ten przemieszcza się w kierunku piłki. Dochodzi do kontaktu jego nóg z nogami napastnika. Następnie obrońca traci równowagę i upada na znajdującego się przed nim gracza Radomiaka. Piłka przelatuje obok. Sędzia gry nie przerywa. VAR nie interweniuje.
Materiał dzięki uprzejmości Canal+
ANALIZA ZDARZENIA
Aby ocenić decyzję arbitrów należy odpowiedzieć sobie na pytania:
– jaka była geneza kontaktu nóg zawodników, kto ten kontakt zainicjował?
– czy intensywność kontaktu była akceptowalna normal contact/part of the football, czy też mamy do czynienia z niezgodnym z przepisami atakiem jednego z zawodników, przy użyciu nóg lub innej części ciała.
Istota tkwi w szczegółach. Bardzo ważna jest także sekwencja zdarzeń.
Staranna analiza pozwala (potwierdzają to oba kluczowe ujęcia, dla ułatwienia przedstawiamy je w zwolnionym tempie) stwierdzić, że inicjatorem kontaktu był napastnik. Widzimy wyraźnie ruch jego prawej nogi do tyłu oraz jednocześnie w kierunku nóg poruszającego się w stronę piłki i na niej skupionego obrońcy. Nie dostrzegam kopnięcia/ewidentnego ataku nogą ze strony obrońcy.
Skutkiem kontaktu nóg jest potknięcie, utrata równowagi, a następnie upadek obrońcy na plecy napastnika. Upadek ma charakter naturalny. Nie ma tu mowy o nieprzepisowym ataku rękami jak ciągnięcie czy też odepchnięcie (pytanie: co obrońca mógł w tej sytuacji „zrobić” ze swoimi rękami?).
FINALNA PRAWIDŁOWA DECYZJA
Nie dostrzegam tu przewinienia żadnego z zawodników. Tego typu zdarzenia są naturalną częścią gry w piłkę nożną. Kontakt fizyczny, często przypadkowy, nie oznacza automatycznie faulu. Nie ma tu także mowy o symulacji, próbie wymuszenia rzutu karnego.
Decyzja sędziego (dobrze ustawionego), była decyzją jak najbardziej słuszną, zgodną nie tylko z literą „Przepisów Gry”, ale przede wszystkim z ich duchem.
VAR słusznie nie interweniował. Dużo większy dylemat (czy nie rekomendować zmiany decyzji) miałby, gdyby sędzia rzut karny podyktował.